Gdy beztrosko zjadamy ciała zwierząt i roślin oraz konsumujemy minerały, nie przypuszczamy, że oprócz maleńkich wirusów, bakterii i grzybów jest jeszcze ktoś, kto może nas niepostrzeżenie pożerać. Tym kimś są niewidzialne dla naszych fizycznych oczu istoty. Ich przewagą jest fakt, że o ile my nawet nie przypuszczamy ich obecności, one nas widzą, a niektóre części naszych subtelnych ciał są dla nich nie tylko smaczne ale i pożywne. Idąc dalej, widać, że bez odżywiania się nami, nie są dalej żyć jako samodzielne istoty. Są więc z nami ściśle związane i od nas uzależnione. Na Ziemi mieszka ich ogromna ilość. Nie są to wcale jacyś „kosmici”. To ziemianie, tyle że nie są ludźmi, a różnymi rodzajami odmiennych „astralnych” ras. Nazwa „astral” pochodzi od wyglądu tej sfery, w której emocje pobłyskują jak gwiazdki w ciemności.
Czy wiesz, że wieża Eiffla w Paryżu wymaga ciągłego malowania jej w celu zapobieżenia zardzewieniu i w końcu destrukcji oraz przewróceniu się na okoliczne domy, ulice i przechodzących ludzi? Podobnie każdy szczegół świata, w którym przebywamy wymaga ciągłej konserwacji i odnawiania. Kto tego dokonuje? Dokonuje tego każdy człowiek, z zasady nieświadomie. Fakt ten zauważyli i opisali dokładnie szamani Meksyku.
Celem czarownika osiągnąć nieskończoność świadomie
521. #10AS – Bycie czarownikiem – kontynuował don Juan – to nie praktykowanie czarnej magii czy staranie się o uzyskanie kontroli nad ludźmi albo opętanie przez demony. Bycie czarownikiem to osiągnięcie pewnego poziomu świadomości, na którym stają się dostępne rzeczy niewyobrażalne. Nazwa “czarna magia” nie jest właściwym słowem na oddanie tego, co robią czarownicy, podobnie jak nazwa “szamanizm”. Działania czarowników zachodzą wyłącznie w sferze abstraktu; tego, co nieosobowe. Czarownicy podejmują wielkie wysiłki, by osiągnąć cel, który nie ma nic wspólnego ze zmaganiami przeciętnego człowieka. Ambicją czarowników jest osiągnąć nieskończoność i mieć tego świadomość.
Dowolna praca naukowa wyposażona jest obowiązkowo w swoim zakończeniu w rozdział zatytułowany Literatura lub Bibliografia. Autor pracy wylicza w niej czasem nawet setki dzieł, które w jakiś sposób mają związek z tematyką poruszaną w pracy. Podobnie ma to miejsce w książkach, tyle że pozycji jest o wiele mniej, a wykaz ten nie jest już obowiązkowy.
Można snuć przypuszczenie, że autor czerpał natchnienie z tych wyliczonych dzieł. Jeśli jednak treść jego pracy jest jedynie wyciągiem lub wypisem ze źródeł, to taką pracę można nazwać plagiatem. Takie działanie jest naganne i nie wnosi nic nowego do wiedzy zgromadzonej przez ludzkość.
Ktoś kiedyś nazwał nas imieniem homo sapiens. Od jakości naszego myślenia zależy jakość naszego życia. Zamierzam podzielić się z wami moimi przemyśleniami na ten najważniejszy, moim zdaniem, temat. Jestem bowiem pewien, że gdyby umysły ludzi na Ziemi miały maksymalną moc – wojen nikt nie miałby potrzeby ani pomysłu wywoływać. A także zniknęłoby około 99% chorób dręczących ludzkość. Smutek, gniew, gorycz, bezsilność i inne podobne odczucia należałyby do rzadkości. A więc jak możemy osiągnąć taki wzniosły cel?
Wśród osób zainteresowanych możliwościami „wychodzenia z ciała fizycznego” zwanego „eksterioryzacją” lub OOBE (Out of body experience) trwa nieustanna dyskusja o przyczynach niepowodzeń w tej dziedzinie. Wiadomo bowiem, że są tacy, którzy od samego początku wychodzą z ciała spontanicznie. Przykładem jest senior OOBE – Robert Monroe. Są i tacy, którzy, aby wyjść z ciała pierwszy raz, usiłowali tego dokonać przez wiele lat. W końcu im się to udało i odtąd zaczęli praktykować OOBE z powodzeniem i systematycznie. Trzecia grupa zainteresowanych OOBE to ci, którym się to nie udało i zrezygnowali z dalszych prób. Przykładem może tu być Bruce Moen, który stworzył własną metodę eksploracji niefizycznych światów – różną od OOBE.
Jaka jest przyczyna niepowodzenia w OOBE?
Uważni czytelnicy dzieł Castanedy z pewnością zauważyli, że nauczyciel don Juan udzielił wyczerpującej odpowiedzi na powyższe pytanie. Wielokrotnie, wyraźnie i jednoznacznie przyczynę niepowodzenia w OOBE nazwał „brakiem energii”.
Wojownik wchodzi w stan trzeciej uwagi, gdy blask świadomości przekształca się w wewnętrzny ogień. Nie rozszerza się stopniowo, lecz obejmuje naraz wszystkie emanacje Orła zamknięte w ludzkim kokonie.
Najpierw należy spisać listę wydarzeń, które trzeba przeżyć powtórnie. Cały proces zaczyna się od wstępnego oddechu. Zwiadowca opiera brodę na prawym ramieniu i oddychając powoli, obraca głowę o sto osiemdziesiąt stopni, tak że kończy oddech na lewym ramieniu. Gdy wdech się kończy, głowa wraca do normalnej pozycji. Przy wydechu należy patrzeć prosto przed siebie.
Tonal i nagual to dwie strony natury. Tonal to zwykły świat przedmiotów i postrzegania. Nagual to nieuchwytny duch będący podstawą wszystkiego. Celem ścieżki wojownika jest połączenie się z nagualem. W kulminującym momencie praktyki wojownika następuje rozwinięcie skrzydeł jego percepcji i dotknięcie swojej pełni. Castaneda pisze o tym, gdy dwa razy skoczył w przepaść.
U nas, na Zachodzie, zazwyczaj sądzimy, że nasze życie zależy od decyzji mentalnych. Stwierdzenie „Myślę więc jestem” nadało kierunek światu, a przy tym redukcjoniści uważają mózg za siedzibę rozumu. Jak dalece jest to błędny pogląd powinno być oczywiste, gdyż to centrum zlokalizowane w głowie zupełnie nie radzi sobie ani z wojnami, ani z epidemiami, ani ze śmiercią, ani z innymi udrękami człowieka.